Pierwszy raz ze Starlinkiem w formacji powystrzeleniowej gdzieś w polu szwajcarskim.
Ależ to zapindala po niebie – faktycznie wygląda jak nocny pociąg mknący po niebie aż do końca świata.
Teraz miałem ciarki. Ale jak będzie tego latać 12 tysięcy w różnych kierunkach to niestety patrzenie w gwiazdy nie będzie już tym samym i pewnie powinno być opatrzone disclaimerem o możliwości wystąpienia zawrotów głowy.
A jeszcze przed starlinkami, jakiś inny satelita puścił mi flarę (zajączka).
Dodaj komentarz