Tak jakoś się stało, że przez ostatnie lata właściwie przestałem słuchać muzyki poza radiem. Ok, czasem odpalałem sobie jakąś playlistę na YT, ale z rzadka. Jakoś wymykało mi się to z potrzeb. Dysk z mp3 nawet nie wiem gdzie jest.
Efekt taki, że gdy w Sylwka chciałem puścić dzieciakom swoje ulubione kawałki, musiałem sobie przypominać co ja właściwie słucham (słuchałem?).
Nie żebym był jakimś melomanem jakimś strasznym, ale coś tam jednak kiedyś było, czegoś się słuchało. Ale tak to jest, jak się ma iPhone 16GB i nawet zdjęcia się nie mieszczą.
Tak więc w ramach testów – zarzucam Spotify trial.
Do usłyszenia.
Co do guayusy, to dzisiaj podszedłem do tematu trochę bardziej naukowo – odmierzyłem sobie 5 szklanek wody, przyjąłem dawkę 2 łyżeczki na szklankę i wypiłem do 14. Wyniki podam jutro.
Dodaj komentarz