Wiedziony informacją z FB, że mamy w mieście wifi w parkach, wspomniawszy taką alejkę Wifi z Kiszyniowa (były nawet gniazdka do zasilania laptopów!) odbyłem wycieczkę do pobliskiego Parku Sowińskiego.
Generał Sowiński powitał mnie przyjaźnie, tabliczką informującą o wifi i monitoringu.
Park, znany mi głównie z koncertów Sigur Ros, okazał się być wypełniony spacerującymi matkami z dziećmi w różnych stopniach rozwinięcia. Głównie wózkowym, ale nie tylko. Byli też dziadkowie.
Klasyczny target wifi.
Pewnie dlatego patrzyli podejrzanie na mnie i mój czarny plecak.
Poszukiwania wifi zacząłem od klopa. Klop znalazłem szybko. Był czysty i był papier. Pierwszy plus. Wifi w nim jednak nie było. Pierwszy minus.
Ale w sumie jako, że jedyny kibel w okolicy, to pewnie brak wifi tam jest plusem. Drugi plus.
Przeprosiwszy się z czystymi gaciami polazłem na dalsze poszukiwania.
Nie trzeba było daleko szukać – wifi ukryło się chyba po prawej od Generała. Na wszelki wypadek, od razu z kamerką.
Eksploatację zacząłem od telefonu. Sieć była. Połączyłem się. Dość długi regulamin, który przejrzałem pobieżnie, by zauważyć. Maks. 60 minut połączenia i zakaz stawiania tunelów.
O ile to pierwsze to jeszcze jak Cie mogę, to zakaz VPN w publicznym wifi?
Nicziewo, pomyślałem, sprawdzimy i tak.
Na telefonie podstawowe usługi – chodzą.
Czas na kompa.
Tu przechodnie zaczęli się patrzeć na mnie podejrzanie, a najbliższe mi dzieciaki (jakieś 20 metrów ode mnie) zostały przywołane bliżej.
Komp odpalony, jeszcze tego Windows 8.1 tak do końca nie ogarniam, ale się połączył. Ten sam regulamin, wpisałem mejla (co ciekawe, w telefonie musiałem wpisać go jeszcze raz, tutaj nie). Regulamin akceptuje + więc można wpisać np. jakismejl+wifiwarszawa@gmail.com
W ten sposób, jeśli dostaniemy jakiś spam zaadresowany na taki adres, będziemy wiedzieć, kto wypuścił nasze dane osobowe. Of kors, łatwo to oszukać, ale zawsze jakiś sposób na zabezpieczenie jest, ale nie każdy formularz przyjmuje + w adresie mejlowym. Więc kolejny plus.
Odpaliłem przeglądarkę, zalogowałem się na FB. Chodzi. Poczta przez https? Chodzi. Ale „dupy nie urywa”.
No dobra, odpalam połączenie VPN. Bo jednak publiczne Wifi to publiczne Wifi.
Coś tam się łączy (dłuuugo) na chwilę łączy. Odświeżam jedną ze stron – odświeża się. Po chwili jednak, widzę, że net niby jest, ale nie działa.
Za to nad głową zaczyna latać helikopter.
Reset połączenia, ponowna próba bez VPN – chwilę ok, ale po chwili znowu pojawiają się problemy. Udaje mi się w końcu doklikać do odpalenia speedtest.net. Trwa dość długo, ping na poziomie 17ms jest wynikiem bardzo dobrym, ale zanim pingnęło, to chwilę trwało. Testy down i up – nie wiem na ile wymierne są chwilowe wskazania podczas testów, ale wyglądało na bardzo nierówne. Krakowskim targiem wychodzi 0,6 megabita w górę i 0,6 w dół.
Dupy nie urywa.
Problemem okazują być muszki. Atakują po chwili, ale wyczuwszy moją nieruchomość, nie odpuszczają.
Uznając wyższość natury i techniki nade mną, opuszczam teren parku.
Opinia końcowa:
Net z Urzędu Miasta w Parku Sowińskiego jest ok dla podstawowych działań, zwłaszcza w urządzeniach mobilnych.
Łatwiej się z nimi ucieka przed muszkami.
Dodaj komentarz