Siedzimy w all you can eat grillu koreańskim w Los Angeles. Pierwsze dni w LA były dość ciekawe i dość męczące. Wtranżalamy ten all you can eat, który ma jeden warunek – płacisz 15 (chyba) baksów, ale musisz wszystko zjeść. Po pierwszej porcji, zamawiamy jeszcze drugą rundkę, bo przecież co, my nie damy rady?
Za niezjedzenie porcji obowiązuje opłata – kolejne 15 baksów.
Pod koniec wpychaliśmy takie co gorsze kawałki pomiędzy szpary w kratownicy grilla.
Dodaj komentarz