11.02 cafe filtry. Czekam na woo i zi celem skoordynowania akcji koszulowej. Sytuacje komplikuje fakt iz ja mam kosule zi a on mojom. Odkrylem to wczoraj, ale pomyslalem ze pojebalo mi sie przy zakupie. Ze Zi zauwazylby skladajac swoja koszule pieczolowicie iz cos jest nie tak. Coz, brak wiary w siebie rezultuje takim efektem. Zamiast zadzwonic do jednego i drugiego, przyjalem iz to ja zem gupi.
Wczorajsze popoludnie pod znakiem zatopienia sie w samotnosci i pustosci. Nawet tv nie od raza wlaczylem, tak mi poczeba ciszy samotnej a nie ciszy wspolnej…
Tak niniejszym skończyła się nasza afrykańska przygoda. Spotkaniem w Cafe Filtry, wymianą koszul i wparowaniem do biura.
W którym byliśmy już dzień wcześniej, bo oczywiście z lotniska, zmordowani, pojechalim prosto na Niemcewicza zostawić graty produkcyjne. I zaraz potem do domków. Do swojego łóżka.
Cisza panująca w domu… Była zarazem ekscytująca jak i przerażająca. No i oczywiście na Okęciu powitał nas śnieg. Mocne wejście.
Dodaj komentarz