7.57 chyba dobrego (polskiego) czasu. Po dniu spedzonym w sandton city mallu, wielkosci nieznanej chyba w polsce, a moze po prostu odzwyczailismy sie od budowli tej wielkosci, pogrzalim po bagaze i na lotnisko.
W miedzyczasie odwiedzajac pare razy kibel-bef strogonow w wersji zi z przeoctowanym sosem pomidorowym najwyrazniej nie posluzyl za bardzo.
I na lotnisko hen. customs bylo easy peasy, przepakowalim sie przebralim i do checkinu pocwalowalim. I tu zaczeli sie schody. Najpierw zaproponowano nam lot dnia nastepnego, w zamian za hotel i 600 euro. Za chwile okazalo sie ze mamy 25 kilo nadbagazu, razy 30 euro… Gadanie z managerem blah blah. Skutek taki ze odchudzilismy bagaze do 77 kilo. Lacznie 28.
Dalej juz poszlo z gorki, tylko Boarding trwal dlugo. Noc w 380 smignela z cichapek i wlasnie siedzimy w 737 heading yowards warsaw. Mam nadzieje ze nasze bagaze rowniez.
Dodaj komentarz