Wczoraj po zalogowaNiu sie do apartamentu genesis przystapilismy do uswiecenia 10lecia wpisania RBndo RHB. Co prawda data ta jest data wirtualn, bo pracowac zaczelismy wczesniej, a info o wpisie dostalismy pozniej, ale jest to jedyna konkretna data ktorej mozemy sie trzymac.
Johanesburg robi wrazenie amerykanskiego miasta sredniej wielkosci od samego wjazdu, poczawszy od suburbii, na centrum skonczywszy. Taksowkarz z dworca autobusowego chcac nas naciac przewiozl nas nieco na okolo, przez dosc wypasiony residential area, robiace spore wrazenie.
Ostatni dzień w afryce spędziliśmy bardzo grzecznie, jak przystało na wycieczkowiczów, na wizycie w centrum handlowym. Takim, że nasze różne takie to się mogą pochować głęboko.
Oczywiście, żeby tam dotrzeć, musieliśmy wziąć taksówkę. Ale tym razem udało się bez sensacji.
Sensacje mieliśmy za to już na samym lotnisku.
Byliśmy dość wcześnie i jako spora (zapewne) grupa dostaliśmy propozycję. 600 euro (po 150 na głowę) za zostanie dzień dłużej, plus hotel i transport. Chwilę pomyślelim, ale dosłownie chwilę i odpowiedź mogła być tylko jedna. Nie, chcemy lecieć. Każdy z nas był już wystarczająco zmęczony, wizja własnego łóżka była warta więcej niz 150 euro na głowę.
Zarzucilim bagaże na transporter i okazało się, że mamy 25 kilo nadbagażu. Razy 30 euro i nagłe to od nas zarządano 750 euro, żebyśmy mogli lecieć.
I na nic się zdały zaklęcia, że w Polsce nikt nic nie mówił (mieliśmy 5 torb na 4 osoby, jedna miała w sobie statyw i rzecyz które mogły z nim jechać). System nie puści i koniec.
Efekt był taki, że musieliśmy „zrzucić” 25 kilo w dość niedługim czasie.
Zrzuciliśmy 28. Lokalni oficerowie policji dostali całe zestawy śpiworów, do kosza poszły różne dupere. No i kamień Rafała…
Do tej pory próbuje spbie wyobrazić minę osoby która znajduje duży okrągły totalnie czarny kamień na lotnisku w Johannesburgu.
Dodaj komentarz