Widoczna na zdjęciach wizyta w lokalnym barze była dość ciekawym przeżyciem. Będąc w Sebine parę dni wcześniej, widzieliśmy to miejsce (naprzeciw parafii) i zastanawialiśmy czy nie zajrzeć tam.
Nasz gospodarz, na pytanie, czy tam bezpiecznie, odpowiedział, że nie wie, bo nigdy tam nie był. Jako że jest misjonarzem – dobrze o nim świadczy. Więc zrezygnowaliśmy (był już wieczór).
Tym razem byliśmy w Sebine w ciągu dnia i czekaliśmy na gospodarza. Żeby zabić czas, postanowiliśmy udać się tegoż właśnie baru.
Nie da się ukryć, iż wzbudziliśmy zainteresowanie spore – Sebine nie jest w żaden sposób miejscowością. W środku zastaliśmy parę osób, oraz zakratkowany bar. Bar nie miał wejścia od zaplecza, więc na naszych oczach barmanka otworzyła sobie kłódkę, weszła za bar i zamknęła się od wewnątrz.
Robi wrażenie.
Ale jeszcze większe wrażenie robi zimne piwo w 40 stopniach.
Dodaj komentarz