Afryka, Botswana – 20101116 wtorek

wpis w: osobiste, podróże | 0
Suszenie hinduszmaty

9.39 w drodze do maun z planet baobab krecimy termitiery.


Wyświetl większą mapę

Znowu sny wracaja. Widac pelnia sie zbliza. Niepotrzebuje takich snow. Ale spanie bez tropiku, mimo iz w pewnym momencie w nogi chlodnawo bylo (skarpetki dobrze jednak zalozyc) jest duzo przyjemniejsze niz w ukropie malego slabo wentylowanego pokoiku w fawlty towers.

11.38 Poranne sniadanie do malaronu.

23.45 dwa dlugie wywiady, troche brollu. Ciekawy wieczor z Piotrem w backpackers old bridge. Chcialbym z nim jeszcze pogadac tak offtopic.

A w miedzyczasie prawdopodobnie nietoperz narobil mi do sawanki. a ja jom pilem. Napilem sie na cos dziwnego i wyplulem. Ale i tak usta mi spuchly. Podejrzewam ze od jakiegos kwasu owocowego. Mam nadzieje ze nie bylo pasoZytow. Moze jutro double malarone?

Uycie monopoda_dovry – pomysl woo.

Jak widać, kwas owocowy wpłynął również na wyrazistość pisania.

Wizyta w Old Backpacker’s była bardzo ciekawa. Najwyraźniej jest to lokal w którym zbierają się wszelkiego rodzaju tubylcy. Dostaliśmy się tam starym, zmęczonym życiem, Hiluxem Piotra. Przejechaliśmy jakimiś totalnie bocznymi, ciemnymi dróżkami, po Maun do lokalu w prowadzonego przez byłego właściciela jedynego kina w mieście.

Lokalu z nietoperzami wiszącymi nad nami. Piotr nazwał je fruit bats. Dobrze, że dopiero teraz wyczytałem, że są one obwiniane za roznoszenie gorączki krwotocznej :)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.