5.45 wczoraj zupelna detka do pisania, mimo dlugiego spania. Dzisiaj jedziemy do Livingstone. Znowu tluc tylek 600 kilometrow bedziemy.
7.02 chcialem snow to mialem snow…
15.37 przejechalismy. Po murzynsku. Bedzie na filmie. Making of.
19.34 na widok oceans basket ocipielim and there was no other choice. Ciekawe ze poza nami w knajpie nie bylo nikogo. A kelner nie zapytal skad jestesmy.
Generalnie drogo. Again.
Nocowaliśmy w Livingstone, w Hotelu Zacisze.. Miasto wieczorem nieco się wyludniło, więc po kolacji w Ocean’s Basket zabunkrowaliśmy się w hotelu i poszliśmy spać. Co nie było takie łatwe, gdyż temepratura w pokoju spokojnie osiągnęła z 35 stopni, przy stuprocentowej wilgotności. Ja akurat spałem na górze i miałem poważne obawy, czy Zi śpiący podemną się nie utopi. Na szczęście łózka miały chyba jakąś ceratę wbudowaną…
Dodaj komentarz