11.28 pobudka na swit o 5 potem jednak polazlem spac dalej dopoki gorunc pozwolil. Swit jak swit, z kopcem termitow w kadrze. Chyba nie do konca o to mi chodzilo. Well.
Znowu zadnych wyraznych snow. Moze za krotko spalem?
W nocy jeszcze zem se z C smsowal. Dzisiaj jego imieniny. W zeszlym roku na jego imieniny najpierw polazlem na 11 listopada, po czym pojechalem do C gdzie widzialem go 15 minut po czym zalegl.
A za chwile Sebine. I znowu padre Slawek i jeszcze padre Tomek. Welcome to the jungle. Wczoraj chyba Zi stwierdzil ze tak wygladac bedzie nasze pieklo.
14.11 na zewnatrz 43 stopnie
Dodaj komentarz