Pobudka o 4, ale na wschod i tak nie zdazylim. Obejrzylim go w gorach. Za to drugie podejscie w planach, a w miedzyczasie ruszylismy w dol do Luderitz.
Miasta o ktorym nie wiele wiedzielim. I w zasadzie sie okazalo ze niewiele do wiedzenia jest, choc samo miasto niesamowite. Wcale nie pasowalo do afrykanskich wyobrazen. Wygladalo raczej cos blizej miasteczka z dalekiej polnocy, badz wysepkowych klimatow Kinga. Gdyby nie bliskosci pustyni Namib :) i niemieckie nazwy roznych interesow, z reichs apteke na czele.
Miasto jest w zasadzie miastem gornicta diamentowego i portem rybackim. Po jezdzie przez 120 kilometrow niczego, gdzie najblizszym skojarzeniem dla mnie byla mroczna wieza* i swiat ktory poszedl naprzod, widok ghost town gorniczego nie byl dla mnie zadnym zaskoczeniem. Czekalem tylko na Rolanda za rogiem.
Nie dotarl, pojawil sie natomiast zjazd na Agate beach. Prowadzac przez podmiejskie slumsy, ktore jednakze dosc schludne (nawet slumsy!) byly. Peculiar place this beach.
Kolorystyka zdjęć zachowana celowo. Możnaby podkręcać i zrobić z tych z lekka wypranych kolorów środek lata. Ale po co. Tak właśnie tam było. Na dodatek wiało, co będzie widać na filmie.
Na powitanie, na zawianym campingu, na którym były 4 może wozy (jak się potem okazało) zawiadujący miejscem zapytał, czy mamy rezerwacje. A potem, czy mówimy po niemiecku. W środku zawianego, kamienistego, opustoszałego przed sezonowo cypla w Afryce, było to dość zaskakujące.
Zastanawialiśmy się, jaką strategię na wieczór i noc przyjąć. Przyjęliśmy najedzenie się, pełne ubranie, plus butelka kapitana morgana. Zi na dodatek przyjął strategię stłuczenia ajfona, co rozgrzało atmosferę do czerwoności, na chwilkę.
Kto Kinga Mroczną Wieżę czytał, zobaczy taką ciekawostkę jak skrót Lud…
Aha, tak, wiem, zdjęcia większe. Dopiero odkrywam wordpressa i w sumie tak lepiej wygląda…
Dodaj komentarz