Kacowanie na ekranie.
Odtwarzanie fragmentow nocy i letkie snucie sie po okolicy bez wyraznego celu. Znowu kierunek okolice waterfront, stadion, plaza i zadziwienie brakiem plazowej infrastruktry (barow).
Biali bawia sie gdzie indziej, bo plaza w sumie afrykanska, troche bialych cwiczy ucieczke truchtajac wzdluz plazy.
W nogach zakwasy mam okrutne. Poruszanie w dol mi idzie… Nie idzie po prostu. Na dodatek nowe buty chyba maja ze mna problem i naciska mnie w stopy w tych samych miejscach. Poki co przesiadam sie w Nike.
Wieczor chilloutowy, Woo zalatwia samochod na nastepny dzien.
Dodaj komentarz